poniedziałek, 16 maja 2011

Z planu Lipdub UG

Po raz kolejny wracamy do naszego Lipdub'a. Udało się, został już nakręcony, w niedzielę 15 maja. Jedna z nas brała w nim udział i chciałybyśmy przedstawić relację z samego planu. Przybliżyć obraz
tego, co tam się działo.

Uczestnicy akcji zaczęli zbierać się na WNS już o 6 rano. Naszym zadaniem było wystrojenie części uniwersytetu, w których był kręcony Lipdub. Każdy przy
niósł wszystko, co się do tego nadawało, poza tym był też czas na przebranie się w odpowiedni strój. Wszystkie osoby były przydzielone do jakichś lat, począwszy od lat 20. do współczesności. Przechodząc przez korytarz można było spotkać najróżniejsze postaci, m.in. hipisów, Beatlesów, robotników, damy w pięknych sukniach, deskorolkarzy oraz samego Avatara. Sceneria oczywiście odpowiadała strojom osób i przydzielonym latom.

Po niezliczonych próbach rozpoczęło się nagrywanie, które jak już wcześniej wspominałyśmy było kręcone mastershotem, czyli jednym nieprzerwanym ujęcie
m. Kamerzystka więc przechodziła przez cały plan bez przerwy, wszyscy musieliśmy być zgrani w czasie, a co trudniejsze trafić we właściwy fragment piosenki. Każdy musiał się więc nauczyć się swojego fragmentu, co nie należało do najłatwiejszych z powodu trudnych słów. Piosenką tą była Cobrastyle Teddybears.

Wszystko to trwało do godziny 12. Jednak najważniejsza była w tym dobra zabawa nas, czyli studentów. Przy kręceniu materiału było wiele zabawnych momentów, jak spontaniczne tańczenie "kaczuch". Każdy spędził tam miło czas i w dobrym towarzystwie. Uważamy, że takich akcji powinno być w naszym mieście więcej.


niedziela, 15 maja 2011

Mały znudzony konsument

 Co zrobić kiedy jesteśmy w sklepie i nasze niesforne dziecko wyraźnie zaczyna się nudzić? Dla części konsumentów jest to bardzo stresujące sytuacja. W wielu wypadkach mogą być narażeni na ciekawskie spojrzenia oraz liczne, raczej nieprzychylne, komentarze. W odpowiedzi na ten problem przychodzi nam jedna ze szwedzkich firm, mianowicie Ikea.


Ikea jako jedna z niewielu firm proponuje dzieciom bezpłatną rozrywkę na terenie sklepu. Mianowicie, każde dziecko, a nawet dorosły(jak to miało miejsce w naszym przypadku), może skorzystać z ekranów dotykowych oraz tradycyjnych gier tj. poszukiwanie prawidłowego wyjścia z labiryntu oraz z gry polegającej na dopasowaniu właściwej sylwetki do twarzy baletnicy, kucharza czy też Japończyka. Jako, że zainteresowane jesteśmy głównie technologiami i ich wpływem na rozwój dziecka, szczególną uwagę zwróciłyśmy na ekrany dotykowe. Dostępne gry to m.in. kolorowanka, gra pamięciowa, szukanie różnic czy zwykłe rysowanie. Gry pomimo tego, że są dosyć proste, przyciągają uwagę dziecka i pozwalają rodzicom na swobodne robienie zakupów. Zaskakującym aspektem był fakt, że dzieci zachowywały się wyjątkowo grzecznie w czasie grania. Były skoncentrowane i zainteresowane dalszym przebiegiem gry. Zauważyłyśmy także, że dzieci w wielu wypadkach nie grały samodzielnie. Tworzyły się między nimi nowe znajomości. Przy jednym z ekranów zauważyłyśmy trójkę nieznających się wcześniej dzieci, które wzajemnie podpowiadały sobie i nie rywalizowały ze sobą. Oczywiście, część dzieci na wszelką cenę chciała grać tylko z rodzicami. Grupę tą stanowiły najmłodsze dzieci. 

Zastanawiamy się dlaczego tak proste rozwiązania nie są powszechnie dostępne w wielu sklepach, czy też marketach. Z pewnością wielu z Was spotkało się przy wyjściu z marketu z automatami czy też innymi zabawkami, gdzie korzystanie z nich było płatne. Dlaczego szerzej nie możemy realizować tej idei? Warto przekonać się, że prosty pomysł w tym wypadku wydaje się być jak zadziwiająco dobry. Dziecko poznaje świat przez działanie i zabawę. Z pewnością taka prosta gra może nauczyć dziecka spostrzegawczości oraz pozytywnie wpływać na proces zapamiętywania, uwagi oraz koncentracji. Dodatkowo, dziecko wybierając jeden z kolorów w trakcie kolorowania rysunku, słyszy dokładną nazwę koloru i nieogranicza się to jedynie do barw podstawowych, lecz dostępne są takie barwy jak np. liliowy. Po każdym poprawnie wykonanym działaniu dziecko słyszy pozytywny komunikat i to z pewnością motywuje je do kolejnego działania. Podobne urządzenia możecie znaleźć także w sklepach Smyk(jednakże nie w każdym z odwiedzanych przez nas sklepów był taki ekran).

Zamieszczamy filmik, na którym widać w co może bawić się nasze dziecko, jakie umiejętności intelektualne ćwiczy. Dodatkowo pokazuje, że także dorosły może doskonale bawić się korzystając z takiego ekranu, a nawet czasami mieć problemy ze znalezieniem poprawnego rozwiązania:)

                                   


poniedziałek, 9 maja 2011

Bezpieczne korzystanie z Facebook'a

Nie tylko wśród dorosłych, ale także i dzieci coraz powszechniejsze stają się portale społecznościowe. Czy jest to jednak bezpieczne miejsce do spędzania czasu wolnego przez młodych?

Pierwsze ograniczenie wieku portalu społecznościowego Facebook wynosiło 18 lat, dziś jest to już lat 16. Coraz częściej spotykane są tam młodsze osoby, a w szczególności osoby w wieku 13-16 lat. Chociaż jak donoszą badania Komisji Europejskiej swój własny profil we wspomnianych serwisach społecznościowych posiada 38% dzieci w wieku 9-12 lat, w tym w Polsce 58% dzieci w tym wieku posiada konto na Naszej Klasie lub Facebook'u. Jest to spora ilość. Wiadomo zatem, co dzieci robią w wolnym czasie, zajmują się wstawianiem nowych "fotek" oraz komentowaniem ich na profilach rówieśników. Nie ma w tym nic złego, jednak nie wpływa to na ich rozwój oraz może nieść za sobą pewne niebezpieczeństwo.

Dbanie o bezpieczeństwo dzieci nie pozostaje tylko w rękach rodziców. Zajęła się tym wspomniana wyżej Komisja Edukacyjna, która w 2009 roku wymogła na właścicielach serwisów społecznościowych specjalne ustawienia domyślne dla profili nieletnich użytkowników. Ustawienia te mają dotyczyć oglądania profilu użytkownika wyłącznie przez zaakceptowanych znajomych oraz by profil ten nie wyświetlał się w wynikach wyszukiwania.

Nowością są filmiki na YouTube o bezpiecznym korzystaniu z portalu Facebook oraz co najważniejsze jak dbać o swoją prywatność. Do tej pory ukazały się 3 filmiki, porad udziela Czerwony Kapturek. Oto  jeden z filmów:

 

sobota, 7 maja 2011

Google-Doodle

Nawiązując do naszego poprzedniego posta o rewolucji internetowej, chciałybyśmy przedstawić nową akcję przeprowadzaną przez Google. Konkurs polega na przygotowaniu jak najbardziej pomysłowego logo. Finałowego doodla zobaczymy już 1 lipca 2011 roku- w dniu objęcia przez nasz kraj prezydencji w Unii Europejskiej.

Konkurs skierowany jest do  uczniów I-VI klasy podstawowej. Jak już wspomniałyśmy zadaniem dziecka jest stworzenie jak najciekawszego doodla na podstawie dokończenia zdania "Każdy wie, że w Polsce..". Doodle to okazjonalne wersje logo na stronie głównej Google. Zapewne wiele razy spotkaliście się z tak pomysłową wersją grafiki.

Według nas najciekawsze wersje logo Google to m.in.:

Wszystkie doodle w historii Google znajdziecie pod tym adresem: http://www.google.com/logos/

Wracając do konkursu, oprócz wstępnych informacji o konkursie możemy znaleźć na polskich stronach przeglądarki materiały pomocnicze i przewodnik metodyczny. Obawiamy się jednak, że ze względu na podane przykłady rozwiązań polscy nauczyciele mogą niestety kierować się sztywnymi schematami, a nawet niekiedy sugerować poprawne odpowiedzi (samo Google twierdzi, ze zarówno mak, jak i makowiec to świetne przykłady). Zajęcia według pomysłodawców konkursu powinny trwać przynajmniej dwie godziny lekcyjne i powiązane mają być z lekcjami plastyki. Niestety nie rozumiemy w pełni na jakich zasadach takie zajęcia miałyby się odbywać. Czy zgodnie z informacjami zawartymi na polskiej stronie przeglądarki, nauczyciel będzie pytał czy dzieci znają Google? Czy nasze dzieci w szkole w ogóle powinny uczyć się o popularnej przeglądarce, czy jest to na pewno dobre miejsce do realizowania takiego pomysłu? Zastanówmy się jeszcze do jakiej grupy wiekowej kierowany jest konkurs. Uważamy, że uczniowie gimnazjum mogliby dużo ciekawej odpowiedzieć na zawarte w konkursie pytanie i dużo ciekawej uzasadnić swój wybór
(wypowiedź nie powinna przekraczać 50 słów).

Jak podaje Google: "Zwycięzca otrzyma stypendium na rozwój artystyczny w wysokości 15 000 złotych. Szkoła zwycięzcy otrzyma grant technologiczny w wysokości 25 000 złotych.10 Finalistów zostanie ogłoszonych na stronie google.pl/doodle4google, otrzyma sprzęt komputerowy i będzie honorowymi gośćmi gali wręczenia nagród. Logo zwycięzcy umieszczone na stronie Google.pl zobaczą miliony ludzi." Musimy przyznać, że nagroda robi na nas bardzo duże wrażenie, zastanawiamy się jednak czy uczniowie będą mogli realizować swoje autorskie i niebanalne pomysły czy raczej będzie to dopracowany projekt przez któregoś z nauczycieli.

Zgodnie z postem zawartym na Edukatorze Medialnym- Czy Google robi nam doodle z mózgu?

źródło: http://www.edukatormedialny.pl/2011/04/o-robieniu-doodli-z-mozgu-czyli-o.html

Moda na LipDuba

LipDub to dosyć nieznana jeszcze forma prezentowania szkoły w naszym państwie. Musimy się przyznać, że same do tej pory nie wiedziałyśmy o istnieniu takiej formy artystycznej, jednakże kiedy dowiedziałyśmy się, że UG kręci własnego LipDuba jak najszybciej postanowiłyśmy bliżej zapoznać się z jego podstawowymi cechami. A może Wy wiedzieliście już od dawna czym jest LipDub?;)
 Zgodnie z informacjami znalezionymi na stronie http://www.ug.gda.pl/pl/?id_wyd=4096 LipDub to dosyć spontaniczna akcja, mająca za zadanie promowanie Uniwersytetu Gdańskiego oraz pokazanie kreatywności i przedstawienie realiów studenckiego życia. Wszystkie te elementy mają zostać przedstawione w formie wideoklipu oraz mają być kręcone master shotem- jednym ciągłym ujęciem.  Jak to w wideoklipach bywa nie obejdzie się bez podkładu muzycznego. W wyniku głosowania studenci wybrali utwór Teddybears- Cobrastyle. Zadaniem studentów, którzy zgłosili się do tego projektu będzie odegranie roli aktorskiej i i za pomocą ruchów warg jak najlepsze wcielenie się w wokalistę przedstawionej piosenki. Tematem przewodnim naszego LipDuba będą subkultury. Warto wspomnieć, że do tego projektu zgłosiło się już ponad 300 studentów, a 730 osób lubi akcje LipDuba na facebooku. Jeżeli coś jeszcze Was nurtuje, to szczegółowe informacje znajdziecie na stronie http://www.lidubug.pl/.

Z informacji organizacyjnych:
* czas kręcenia LipDuba na terenie UG: 14-15 maja 2011r., początek o godzinie 6:00.
* miejsce: Wydział Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego
*organizator: Studenckie Koło Naukowe Public Relations UG, Uniwersytet Gdański

Po przedstawieniu wstępnych informacji chciałybyśmy wyrazić naszą opinię o tej akcji oraz wyjaśnić dlaczego piszemy o tym na naszym blogiem i jakie jest powiązanie z obowiązującą tematyką. Przede wszystkim akcja robi na nas duże wrażenie. Mamy poczucie, ze Uniwersytet Gdański jest otwarty na nowe trendy i nie kieruje się jedynie sztywnymi formami jeżeli chodzi o promocję uczelni. Cieszy nas to, że do LipDuba został wybrany najładniejszy budynek w kampusie oliwskim, miło będzie się nim pochwalić. Jeżeli chodzi o nawiązania do naszego bloga, to chciałyśmy zauważyć jak dużą rolę odgrywają media i technologia w dzisiejszym świecie, nawet tym uniwersyteckim. Z całą pewnością więcej osób obejrzy naszego LipDuba niż pofatyguje się i odwiedzi naszą uczelnię. Filmik przede wszystkim będzie pokazywał jakie są nasze pasje i uzdolnienia.

Czekamy aż będziemy mogły zamieścić tutaj naszego własnego LipDuba;)

Przedstawiamy LipDuba z Leszna:
Wytypowana piosenka do naszego uniwersyteckiego  projektu:
źródło: http://www.ug.gda.pl/pl/?id_wyd=4096

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Otwarta edukacja

Koalicja Otwratej Edukacji to porozumienie pozarządowych organizacji oraz instytucji działających w zakresie edukacji, nauki i kultury. Celem koalicji jest przede wszystkim udostępnienie materiałów, czyli otwartych zasobów edukacyjnych. Materiały mają być dostępne w otwartej formie i powinny gwarantować odbiorcom wolność wykorzystywania i odtwarzania utworu czy też dzieła.Koalicja jest przede wszystkim odpowiedzialna za promowanie otwartej edukacji na terenie Polski. Jak piszą na swojej stronie "różnorodne konferencje, seminaria i warsztaty (...) mają na celu wzmacnianie współpracy pomiędzy organizacjami zaangażowanymi w otwarte projekty i tworzenie otwartych treści edukacyjnych". Projekty Koalicji Otwartej Edukacji to m.in.:

-Wolne Podręczniki


-Szkolna Biblioteka Internetowa Wolne Lektury


-Czytamy słuchając


-Otwórz książkę


-Wikipedia


Przedstawione projekty są zarówno organizowane z inicjatywy wspólnej Koalicji, jak i przez poszczególnych członków Komisji.


Wolne podręczniki to projekt realizowany przez Fundację Nowoczesna Polska. W ramach tego projektu powstają otwarte książki opracowane przez nauczycieli. Główną argumentacją Fundacji jest stwierdzenie, że to nauczyciele najlepiej wiedzą co powinno znaleźć się w podręczniku oraz w jaki sposób powinien być on zbudowany. Witryna wiki,na której pracuje społeczność tworząca podręczniki, umożliwia wspólne pisanie, komentowanie oraz poprawianie podręcznika. Wszystkie zamieszczone materiały na stronie są dostępne za darmo. Każdy może ją pobrać, wydrukować czy powielić. Z wiadomości dostępnych na stronie dowiadujemy się, że pracuje się głównie nad zagadnieniami z matematyki, fizyki, geografii, angielskiego, muzyki oraz informatyki.




Projekt Lektury Szkolne realizowany jest również przez Fundację Nowoczesna Polska. Biblioteka internetowa działa już od czterech lat oraz daje nam możliwość korzystania z tekstów lektur szkolnych polecanych przez MEN. Co ważne, są one opracowane, opatrzone komentarzem oraz dostępne w wielu formatach, a przede wszystkim można je bezpłatnie przeglądać, ściągać i udostępniać innym. Uważamy, że jest to bardzo dobre rozwiązanie, jednakże boimy się, że dzieci zamiast szkolnej biblioteki wybiorą tą internetową albo przedmiotem zainteresowania staną się jedynie komentarze i opracowania pod tekstem.




Kolejny projekt Czytamy słuchając został stworzony by uczniowie i nie tylko mogli przez internet oraz w bibliotekach bezpłatnie korzystać z nagrań audiobooków tekstów lektur szkolnych. Nagrania te w większości są realizowane przez aktorów i reżyserów ze Stowrzyszenia Twórców Sztuk Wszelkich im. S.I.Witkiewicza. Odtwarzanie audiobooków jest możliwe w formie MP3, Ogg i systemie DAISY dla osób niedowidzących i niewidomych. W projekcie są też możliwe szkolenia nauczycieli szkół dla osób niewidzących o wykorzystaniu nowych metod w edukacji. Na stronie internetowej istnieją nagrania, takich autorów jak: Henryk Sienkiewicz, Adam Mickiewicz, Bolesław Leśmian czy Hans Christian Andersen. Cały projekt został dokonany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.


Ostatnim omawianym przez nas projektem są Wolne Okładki. Jest to projekt kulturalno-edukacyjny, składający się z kilku powiązanych ze sobą części. Polega on na poszczególnych etapach, m.in.: szkoleniach o edukacji medialnej, w następnej kolejności ogólnopolski konkurs na najlepszą okładkę, wystawa prac, a w końcowym efekcie, co jest głównym założeniem idei projektu, stworzenie okładek do biblioteki internetowej Wolne Lektury.




http://www.nowoczesnapolska.org.pl/

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Internetowa rewolucja

Zastanawialiście się kiedyś czy mamy do czynienia z Internetową rewolucją? Co tak naprawdę to pojęcie oznacza? Dlaczego na terenie Uniwersytetu Gdańskiego studencie mieli styczność z przedstawicielami Google?

  Nasza mała przygoda z Google rozpoczęła się już rano (5 kwietnia 2011 roku) ,po wejściu na teren Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Musimy przyznać że całe to zamieszanie(zwłaszcza ze znalezieniem sali wykładowej) było dosyć przytłaczające. Widziałyśmy wielu ludzi z plakietkami i koszulkami Google, ale wciąż jeszcze nie wiedziałyśmy o co w tym całym zamieszaniu chodzi. Sprawa wyjaśniła się dopiero na ćwiczeniach z edukacyjnego zastosowania komputerów. Po zarejestrowaniu się i otrzymaniu naszej plakietki z imieniem i nazwiskiem mogłyśmy wejść na teraz imprezy zamkniętej jaką była Internetowa rewolucja.

Ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu(i radości)  mogłyśmy rozpocząć "zwiedzanie" od relax zone (catering). W naszym uniwersyteckim bufecie oprócz drobnej przekąski, widziałyśmy również wstępny pokaz tworzenia różnych wariantów grafiki Google. Tym razem były to dwie urocze myszki;) Nie do końca jednak rozumiemy, w jakim celu został umieszczony ekran, który działał dokładnie jak kamera, ukazując nam osoby wchodzące do bufetu.

 Po wstępnym zapoznaniu się z kartą dań udałyśmy się do strefy "wsparcia". Tam, od jednej z pracownic Google", dowiedziałyśmy się jaka jest oferta Google dla studentów. Wstępne aplikacje można składać na czwartym oraz piątym roku studiów. Jeżeli jesteście zainteresowani, więcej informacji znajdziecie na stronie www.google.com/students. Informacje o całym projekcie znajdziecie na stronie www.DniRewolucji.pl.

Ze względu na szeroką ofertę wykładów, postanowiłyśmy również uczestniczyć w jednym z nich.
Proponowane wykłady dla wszystkich to:
* Rewolucja w wyszukiwarce-jak szukamy w 2011?
* Ty plus Internet to więcej niż przypuszczasz
*ROI, CPC, CTR-o co chodzi? Reklama w Internecie
*Internet i co z tego?
Proponowane wykłady dla studentów przedstawiają się następująco:
*Google jako pracodawca. Kultura, wartości firmy, rekrutacja
*Życie inżyniera w Google
Na wykładzie "Ty plus Internet to więcej niż przypuszczasz" dowiedziałyśmy się m.in. tego jak skutecznie sprzedawać w Internecie. Przedstawione zostało zestawianie różnych typów konsumenta oraz zostały udzielone wstępne wskazówki co do nazwy strony.

Pozostałe atrakcje, które oferowała nam firma Google to m.in. możliwość korzystania z serwisu Google maps oraz przeprowadzenie wywiadu z nami, a następnie umieszczenie go na Youtube.

Uważamy, że takie akcje są jak najbardziej potrzebne, jednakże nie jesteśmy pewne czy na terenie Uniwersytetu Gdańskiego powinny odbywać się imprezy zamknięte. Naszym zdaniem każdy student powinien mieć automatyczną możliwość uczestnictwa lub też powinien być łatwiejszy dostęp do informacji o rejestracji.

źródło: http://www.univ.gda.pl/pl/?id_wyd=4059

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Reklamowanie jedzenia i otyłość

Połowa wyświetlanych w telewizji reklam dotyczy żywności, najczęściej tej dla najmłoszych członków społeczeństwa. To na nich reklamy mają największy wpływ, a rodzice nie mogą się oprzeć prośbom ich pociech. Jak reklamy oddziałują na dzieci i czy jest to szkodliwe? Postaramy się tego dowiedzieć.


Najbardziej w reklamach przemawiają do dzieci występujące tam postacie z bajek, mnóstwo efektów specjalnych, ulubieni aktorzy z seriali dziecięcych, a także miła muzyczka. Pobudza to wyobraźnię dziecka, ale nie tylko, pobudza również ślinianki, które domagają się jedzenia, najlepiej tego, które właśnie było reklamowane. To pierwszy krok do otyłości. Jeśli rodzice będą się godzić na zachcianki dzieci i kupować polecane produkty w dużych ilościach to zrobią w ten sposób swoim dzieciom tylko krzywdę zamiast dobrego uczynku. Reklamowana żywność staje się czymś ważnym dla dziecka, identyfikuje się ono z postacią reklamującą, chce być taka jak ona, wesoła, tryskająca życiem, bo zjadła np. coś słodkiego.

To właśnie z reklam dzieci i dorośli dowiadują się o istnieniu takich, a takich produktów. Nawet szkoły, środki komunikacji miejskiej, kina i uliczne billboardy reklamują niekoniecznie zdrową dla dzieci żywność. Sponsorują to koncerny spożywcze, dzięki czemu powyżej wymienione miejsca nie mają nic przeciwko zamieszczanym tam reklamom. Z tego też powodu w sklepikach szkolnych można znaleźć fast-foody. Sprzyjają temu także popularne gry komputerowe zamieszczone na stronach koncernów spożywczych, które tym o to sposobem jeszcze bardziej zachęcają do zakupu.

Fakt, że dzieci większość drobnych, zapychających posiłków spożywają przed telewizorem też wpływa na BMI. Należałoby, więc ograniczyć czas oglądania bajek wraz z reklamami (tak przy okazji). Jeśli ukazuje się na ekranie dużo reklam to niestety, ale ma to negatywny wpływ na zawyczaje żywieniowe dzieci i dorosłych. Jak głosi w swoim raporcie WHO i FAO (Światowa Organizacja Zdrowia i Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa) "reklamy adresowane bezpośrednio do dzieci mogą sprzyjać otyłości".


Pamiętajmy jednak, że największy wpływ ma rodzina oraz rówieśnicy i należy dobrze zadbać o dzieci, ale także i o siebie. Czy zgadzacie się z tym? Oraz jak inaczej można rozwiązać nadmiar emiotowanych reklam? Mamy nadzieję, że znajdą się jakieś pomysły.


Laptopy dla pierwszoklasistów

Zgodnie z doniesieniami "Gazety Wyborczej" Rząd planuje wydać miliard złotych na netbooki dla pierwszoklasistów. Zastanówmy się czy będzie to milowy krok w naszej edukacji czy też kolejna klęska systemu szkolnictwa polskiego.


Po pierwsze zauważmy, że owe laptopy mają kosztować około 400zł. W takim razie jak taki sprzęt ma poprawnie funkcjonować? Czy jest to w ogóle możliwe? A może to rodzice będą musieli płacić za dodatkowe aplikacje? Najlepszym przykładem na to, że pomysł wydaje się niewłaściwy lub też mało dopracowany stanowią liczne pytania,które (już w tej części posta) pozostają ciągle bez wyjaśnienia. Uważamy, że takie laptopy będą bardzo często narażone na różnego rodzaju usterki. Nie wyobrażamy sobie tego, że nauczyciel prowadzący będzie musiał praktycznie co lekcje naprawiać sprzęty uczniów. Ciekawe jesteśmy czy nauczyciele będą posiadali wiedzę niezbędną do korzystania z aplikacji oraz czy w razie potrzeby będą potrafili odpowiedzieć na pytania z zakresu informatyki.

Kolejna kwestia związana jest z tym, w jaki sposób dzieci będą korzystały z laptopów. Czy w razie jakiejś nudnej lekcji, siedząc z tyłu klasy, uruchomią gry i będą tylko udawali, że pracują? Zauważmy dodatkowo, że pierwszoklasiści są zazwyczaj bardzo żywymi dziećmi. Wątpimy w to, że taki laptop nie ulegnie usterce, kiedy dziecko przewróci się (i za chwilę znowu pobiegnie z tornistrem, aby bawić się z kolegami) lub też kiedy będzie spożywało nad nim posiłki (zwłaszcza napoje).

Niewątpliwie dziecko w pierwszej klasie doskonali lub też nabywa zdolność pisania. Dopiero niedawno poznało alfabet, a już ma używać klawiatury. Nauka pisania nie służy tylko nauce samej w sobie, ale także rozwojowi manualnemu. Dziecko ćwiczy swoje zdolności, swoją mocniejszą rękę, w zależności od tego czy jest prawo czy leworęczne. Rozwija to też jedną z półkul mózgu! Jest to jeden z ważniejszych okresów w rozwoju dziecka, potem będzie już za późno. Owszem powinno się ono oswajać z klawiaturą, ale nie powinno to być głównym celem nauki w szkole. Siedzenie przed ekranem i stukanie w klawisze na pewno nie będzie dobrym sposobem na edukację. Nie można pozwolić by dzieci stały się dysgrafikami z powodu zaniedbywania pisania ręcznego.

Ważną sprawą, na którą należy zwrócić uwagę jest również to, że dzieci skupiają się wyłącznie na swoich laptopach. Staną się indywidualistami. Nie będzie miejsca na kontakty z rówieśnikami, dopiero podczas przerwy. A gdzie miejsce na prace zespołowe? Na pomoc koledze w ławce? Dzieci zamkną się we własnym świecie z własnym laptopem, a przecież nie na tym polega edukacja. W szkole podstawowej uczniowie mają uczyć się pracy w grupach, rozwiązywania konfliktów, nawiązywania znajomości. Liczy się i komunikacja werbalna i komunikacja niewerbalna. Jednak przy korzystaniu z laptopów, oba te sposoby komunikowania się mogą ograniczyć się do minimum.


Rząd w swoich planach nie określa również celów, do jakich będą służyły wspomniane wyżej laptopy. Nie wiadomo czy na mini ekranach będzie przedstawiona cała 45 minutowa lekcja czy mają one służyć tylko przy konkretnych ćwiczeniach albo może będą przedstawiały zdjęcia, mapy bądź rekwizyty, których szkoła nie zapewnia. Nie znamy konkretnych planów Rządu, nie możemy więc stwierdząc w większej mierze o pożyteczności tego pomysłu.


Ocenę pomysłu Rządu pozostawiamy Wam, czytelnikom. Sami napiszcie, co sądzicie na ten temat.

niedziela, 3 kwietnia 2011

Czy mozliwe jest, aby nauka przez Internet zastąpiła szkołę?

Według wielu pedagogów Internet stanowi bardzo dobre narzędzie wspomagające edukację. Coraz szerzej spekuluje się o możliwości nauczania niektórych przedmiotów w domu przed komputerem. Czy jest to dobry pomysł?

Jak twierdzi wicedyrektor Ogólnopolskiej Fundacji Edukacji Komputerowej(OFEK) musi dojść do koegzystencji normalnego, tradycyjnego kształcenia oraz technologii cyfrowych. Uważa także, że w tym pomyśle nie chodzi o to, aby dzieci spotykały się wyłącznie w Internecie i tam wykonywały swoje zadania. Niestety nie możemy zgodzić się z tymi stwierdzeniami. Dzieci będą spędzały długie godziny przed komputerem, nie nauczą się korzystać z książek, gdyż w Internecie łatwiej wyszukać potrzebną informację. Z pewnością nie będą miały poprawnych relacji ze swoimi kolegami z klasy. Wicedyrektor OFEK twierdzi również, że wykonane zadania w Internecie, omawiane byłyby następnie w szkole. Wątpimy, aby było to możliwe w naszych szkołach. Stanowi to jedynie wizję utopijnego systemu szkolnictwa. Zadania, które mają być dokończone przez uczniów w domach, praktycznie nigdy nie są omawiane na zajęciach. Dodatkowo, dzieci mogłyby wysyłać sobie poprawne wyniki za pomocą poczty internetowej. W szkole znacznie trudniej jest wymienić się informacjami czy też prawidłowym rozwiązaniem. 

Zauważmy, że kiedy korzystamy w dużej mierze z nowoczesnych technologii w szkolnictwie, zatracamy w dzieciach wizję, że książki, encyklopedie, słowniki są już nam niepotrzebne. Istnieje tylko świat komputerów i sprzętów multimedialnych. Odwracamy się od tradycji. Czy dziecko w takim wypadku skorzysta z biblioteki, aby wypożyczyć lekturę?


Przyjrzyjmy się słowom Lucyny Woch(dyrektor Liceum Ogólnokształcącego św. Marii Magdaleny w Poznaniu) "Wielu osobom nauka przez internet kojarzy się z wrzuceniem plików na stronę i niech uczniowie sobie biorą, co chcą. Tymczasem, platformy edukacyjne mają bardzo wiele narzędzi; tworzą swoiste środowisko, gdzie jest miejsce na umieszczanie zasobów interaktywnych, na dyskusje, prace w grupach, wymianę myśli i kontakt z nauczycielem. Dają też uczniom np. możliwość napisania pracy klasowej w domu." Uważamy, że stwierdzenia pani dyrektor w tym wypadku mogłyby być mało prawdziwe. W praktyce zapewne pliki będą jednak wrzucane na stronę, a prace klasowe pisane w domu będą niesamodzielne.

Pozostaje jeszcze jedna ważna kwestia. Czy w każdym polskim domu obecny jest komputer? Czy takie dziecko musiałoby w kafejce internetowej płacić za dostęp do zadań? Ile godzin musiałoby tam spędzić?

Czy to faktycznie dobry pomysł?

źródło: http://szkola.wp.pl/kat,108802,title,Czy-nauka-przez-internet-zastapi-szkole,wid,12793637,page,2,wiadomosc.html

poniedziałek, 28 marca 2011

Złudna wiara w postęp technologiczny

Zapewne dosyć często spotykacie się ze stwierdzeniem, że dzięki postępowi technologicznemu nasze życie stało się znacznie łatwiejsze i w dużej mierze odróżnia nasze czasy od tych, kiedy brakowało komputerów czy też telewizji. Jednak czy faktycznie powinniśmy aż tak gloryfikować postęp technologiczny? Czy rzeczywiście stanowi on pomoc dla zwyczajnego człowieka?
 Uważamy,że dzisiejsze społeczeństwo zbyt dużą wagę przywiązuje d rozwoju mediów i technologii. Skupmy się na sferze edukacyjnej. Opierając się na naszych doświadczeniach szkolnych wychodzimy z założenia, że w szkole dominują tradycyjne formy prowadzenia zajęć. Uczniowie oraz nauczyciele przyzwyczajeni są do zapisywania informacji na zwykłych tablicach. Nawet te tablice, po których pisze się markerami były w naszych szkołach rzadkością. Jedynie na lekcjach informatyki miałyśmy do czynienia ze sprzętem komputerowym, który i tak był dosyć stary i daleko było mu do reklamowanych modeli w telewizji czy też takich, które polecane były do prowadzenia takich zajęć. W liceum, do której uczęszczała jedna z nas, postęp technologiczny również nie był na zbyt wysokim poziomie. Co prawda w jednej z sal lekcyjnych znajdowała się tablica interaktywna, która mimo swoich szerokich zastosowań, służyła jedynie do wyświetlania prezentacji, czyli pełniła funkcję zwykłego rzutnika. Najciekawszym zjawiskiem były jednak komputery, które znajdowały się w każdej z sal. Teoretycznie był to cały zestaw komputerowy, który w praktyce okazywał się być jedynie monitorem ustawionym na biurku nauczyciela. Uważamy, że te przykłady doskonale pokazują, że nie należy zbytnio gloryfikować postępu technologicznego, zwłaszcza w sferze edukacji. Każde nowe urządzenie, które reklamowane jest w telewizji, stanowi jedynie rodzaj "fajerwerka", którego i tak w dzisiejszych czasach nikt nie będzie używał.

Obecnie wiele szczęśliwych rodzin, zwłaszcza na wsiach, niewiele ma wspólnego z postępem technologicznym. Ich dzieci cieszą się odkrywaniem przyrody i prawdziwymi przyjaźniami. Również w mieście niewiele osób ma najwyższej klasy sprzęt komputerowy. Taki reklamowany jest jedynie w telewizji. Powstaje krótka seria bardzo nowoczesnych sprzętów, które w życiu codziennym niewiele mają zastosowań, a także ich cena wydaje się być nieodpowiednia.

Postęp technologiczny ma również złe strony. Nowoczesne urządzenia łatwo i szybko pomagają nam w codziennych czynnościach, jednak co się stanie, gdy dojdzie do jakieś awarii i przez której z nich może zabraknąć nam prądu? Jak ludzie poradzą sobie w takiej sytuacji? Nie będą potrafili zastąpić elektroniki prostymi urządzeniami, ponieważ nie będą mieć o nich pojęcia. Proste rozwiązania, ręczne, bez użycia Internetu wychodzą z mody. Mało kto sięga do słowników czy też encyklopedii, bo wszystko jak "na talerzu" jest podane w Internecie. Dzieci nie muszą już się trudzić szukaniem informacji. Zanika tez kaligrafia. Młodsze dzieci, które właśnie uczą się pisać powinny kształcić swoje umiejętności i nie ograniczać się do pisania na komputerze.

Bardzo często Internet zastępuje nam codzienne kontakty w rzeczywistości. Zapominamy o rodzinnych sprawach, odkładamy je na później. Większość wolnego czasu poświęca się Internetowi, telewizji bądź innym pożeraczom czasu. Prowadzi to do zaniku rozmowy między członkami rodziny. Częściej utrzymuje się więź wirtualną, tam odnajduje się wsparcie i pomoc, która nie zawsze jest dobrym wyjściem z sytuacji.

Czy faktycznie można stwierdzić, że postęp technologiczny jest obecny w naszym życiu? Jeżeli tak, to czy dal nam cokolwiek dobrego?

poniedziałek, 21 marca 2011

Spędzanie czasu wolnego przed telewizorem

W programie telewizyjnym pojawia się ostatnio coraz więcej bajek dla dzieci, a niektóre programy wyświetlają je od rana do wieczora. Które z nich są więc odpowiednie dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym i ile czasu można na nie poświęcić? Poniżej postaramy się udzielić odpowiedzi na te pytania.

Telewizja nie jest tak popularnym środkiem masowego przekazu jak internet, jednak ma ona swój wpływ na rozwój dzieci. Spędzają one zbyt wiele wolnego czasu przed kolorowym ekranem, a rodzice pozwalają im na to. Większość rodziców nie wiem, że dziecko 5 letnie powinno oglądać telewizor 15-20 minut dziennie. Natomiast dziecku 8 letniemu czas ten wydłuża się do 45 minut. Należy zwrócić na to uwagę, gdyż jest to szkodliwe dla oczu dziecka.

Kolejną ważną sprawą jest tematyka bajek oglądanych przez pociechy. Nie mogą to być bójki oraz strzelaniny. Bajki powinny być edukacyjne i z morałem, co prawidłowo wpływa na rozwój. Dobrym wyborem są wieczorynki dla najmłodszych oraz piątkowe wieczory i sobotnie bądź niedzielne poranki z bajkami, jakie prezentują stacje tvp1, polsat oraz tvn. Bajki te nie zawierają przemocy. Ważny jest również znaczek umieszczany w lewym górnym rogu ekranu wskazujący wiek ograniczający małego widza. Tyczy się to przede wszystkim filmów dla dzieci. Nie powinny one przekraczać ograniczenia 12 lat.

Ostatnie na, co należy zwrócić uwagę to towarzyszenie dziecku podczas oglądania telewizji, przynajmniej w tych najmłodszych latach przedszkolnych. Jest to bardzo ważne. Rodzic ma kontrolę nad tym, co ogląda jego dziecko,a co najważniejsze może mu objaśnić niezrozumiałe dla niego pojęcia oraz przedstawić swój punkt widzenia. Czas wolny nie powinien skupiać się też tylko na telewizji. Trzeba zaproponować dziecku inne formy rozrywki oraz uczestniczyć w nich razem z dzieckiem, nie trzeba poświęcać mu całego swojego czasu, gdy mama jest np. zajęta gotowaniem obiadu, ale poświęcenie chwili uwagi i zainteresowanie się tym, co robi dziecko oraz dostrczenie nowych kreatywnych zabaw.

Mamy nadzieję, że rodzice będą bardziej uważać na to, co oglądają ich pociechy oraz przez ile czasu, a także poświęcą więcej uwagi dzieciom i pomogą rozwinąć im ich zainteresowania.

niedziela, 20 marca 2011

Pendrive a tornister

Nowoczesna technika czy tradycyjny podręcznik? To pytanie, które w gruncie rzeczy nie zadaje sobie sporo osób. Jesteśmy tak przyzwyczajeni do starego modelu edukacji, że ciężko nam zaakceptować zmiany. Może warto jednak zmienić swoje podejście?
 Obecnie przeciętny użytkownik Internetu często spotyka się z książkami, które zamieszczane są w sieci, to tzw. e-booki. Stąd wziął się pomysł, aby nasze pociechy zamiast bardzo ciężkiego tornistra wypełnionego po brzegi podręcznikami nosiły proste urządzenie jakim jest pendrive. Za pomocą jego każde dziecko miałoby dostęp do niejednokrotnie drogich i trudno dostępnych podręczników. Dzieci miałyby taki sam dostęp do wiedzy, a rodzice nie musieliby się obawiać wygórowanych kosztów szkolnej wyprawki.

Problem ten został nagłośniony przez minister Katarzynę Hall, która na swoim blogu "rozmowy o edukacji" pisze następująco: "Zobaczymy, jak szkoły to zorganizują oraz czy i jak uczniowie będą z tej możliwości korzystać. Znam szkoły zapewniające uczniom szafki i uczniów, którzy bez względu na stworzoną im możliwość czuli potrzebę noszenia wszelkich podręczników ze sobą, nawet jeśli lekcja z danych przedmiotów nie występowała w planie (…) Być może w przyszłości to elektroniczne podręczniki spowodują zaniechanie noszenia książek do szkoły, muszą one jednak zacząć być obecne na rynku".

Z naszego osobistego doświadczenia wynika jednak, że wszelkie zmiany, które zachodzą w sferze edukacji są przyjmowane ze sporą rezerwą. Sytuacja ta dotyczy zarówno uczniów jak i nauczycieli. Faktycznie, niewiele osób korzysta z szafek, w których przechowywane są podręczniki. Obawiamy się, że podobnie byłoby z pendrivami. Nasze dość konserwatywne społeczeństwo mogłoby ich nie zaakceptować.
A co Wy myślicie na ten temat?:)

źródło: http://www.edukatormedialny.pl/2011/01/pendrive-vs-tornister.html

niedziela, 13 marca 2011

Sala samobójców, czyli o negatywnym wpływie internetu

Coraz częściej słyszy się o niebezpiczeństwach czychających na dzieci w sieci. Problem ten ukazuje wyświetlany w kinach film pt. "Sala Samobójców". Co zatem chciał ukazać reżyser filmu Jan Komasa oraz czy portale internetowe rzeczywiście są niebezpieczne? Spróbujemy się tego dowiedzieć.



Film "Sala Samobójców" wszedł do kin 4 marca bieżącego roku. Przedstawia on świat z punktu widzenia Dominika, młodego chłopaka z klasy maturalnej. Jest zagubiony, nie potrafi się odnaleźć, szczególnie po głupim żarcie, jaki zrobili mu znajomi, wstawiając do internetu kompromitujący filmik oraz komentarze. Już tutaj widać nadużywanie internetu do niewłaściwych celów. Dzieci obecnie nie znają granic, gdyż rodzice nie potrafią ich im ustalić. Po sieci krąży mnóstwo filmików nieletnich, które nie najlepiej o nich świadczą. Każda z tych młodych osób pragnie choć przez chwilę znaleźć się w centrum uwagi.

Główny bohater po upokorzeniu, jakie go spotkało odcina się od realnego świata, wkracza w świat wirtualny. Trafia do portalu, gdzie nawiązuje znajomość z Sylwią. Nieznajoma dziewczyna przekonuje Dominika o jego wrażliwości i inności, wprowadza go do tytułowej sali samobójców. W wywiadzie dla Moje Miasto Warszawa reżyser Jan Komasa mówi o tym, że film opowiada o poszukiwaniu miłości i "nawet jeśli mamy jej dużo w sobie, to nie mamy jej komu dać i zdarza się, że możemy źle ulokować nasze uczucia". Pod wpływem niewłaściwych ludzi, dzieci odizolowują się od realnego świata, od rodziny, przyjaciół. Odnajdują tam pomoc, która nadchodzi w odpowiedniej chwili. Niestety skutki nowych znajomości mogą nie tylko ograniczać się do hikikomori, czyli choroby uzależnienia od internetu, ale nawet do samobójstwa.

Należy więcej uwagi poświęcać dzieciom oraz mieć kontrolę nad tym, co robią dzieci przy komputerze. Nie ma to być oczywiście ciągła kontrola, trzeba pozwolić też na swobodę, jednak postawić dziecku pewne granice dotyczące korzystania z internetu.


Polecamy także fragment filmiku z programu uwaga, który porusza opisany powyżej problem:





Źródło: http://www.mmwroclaw.pl/361710/2011/3/3/sala-samobojcow-dzis-premiera-filmu-mm-rozmawia-z-rezyserem-janem-komasa?category=news

piątek, 11 marca 2011

Bezpieczne dziecko

Czy oprócz bezpiecznych gier dla dzieci istnieją portale, które w równie mądry sposób będą potrafiły "zadbać" o nasze dzieci? Jest to pytanie, które zadaje sobie obecnie wielu rodziców. Chciałybyśmy zainteresować czytelników dwoma portalami, które zwróciły naszą uwagę oraz przedstawić bardzo ciekawą sondę uliczną.

Obecnie, coraz częściej spotykamy się z różnego rodzaju kampaniami, które uświadamiają zarówno rodziców, jak i dzieci o tym jakie zagrożenia niesie za sobą Internet. Gwiazdy telewizji, sportu, muzyki promują rozsądne korzystanie z zasobów Internetu. Głównym hasłem kampanii  2011 roku jest stwierdzenie, że Internet to nie tylko zabawa, lecz także nasze życie. W reklamie zauważamy chłopca, który odwiedzając rożne strony napotyka skąpo ubraną dziewczynę, która wyśmiewa jego zdjęcie z najmłodszych lat. Jest to jeden z rodzajów szeroko prowadzonej kampanii, której zadaniem jest uświadomienie użytkowników o potencjalnym zagrożeniu jakie niosą za sobą media.

Jak wcześniej wspominałyśmy, chciałybyśmy polecić dwa portale internetowe. Pierwszy z nich to www.dzieckowsieci.pl. Portal ten pomaga rodzicom zrozumieć problem bezpieczeństwa dziecka w sieci. Zawiera różne porady, materiały multimedialne, które przede wszystkim pozwalają lepiej zapoznać się z owym zjawiskiem i przedstawia różne sposoby rozwiązania problemu bezpieczeństwa dziecka w sieci.

Kolejnym przykładem portalu będzie specjalnie stworzona strona dla dzieci www.sieciaki.pl.  Przewodnikiem w świecie internetowym jest bardzo przyjazny robot NetRobi. Pokazuje on w sposób niezwykle zabawny jak najmłodszy użytkownik może korzystać z bogactw multimedialnego świata.

źródło: http://www.edukatormedialny.pl/2011/01/dziecko-bezpieczne.html

Załączamy również bardzo ciekawą sondę, która być może skłoni kogoś do pozostawienia  komentarza i przedstawienia nam swojej opinii na temat filmiku.

środa, 9 marca 2011

Wybór telefonu dla dziecka




Obecnie już nie tylko dorośli posiadają własne telefony komórkowe, ale również dzieci. Stają się one coraz bardziej popularne wśród młodszych. Dzięki telefonom rodzice mogą być w stałym kontakcie z dziećmi, na czym z reguły bardzo im zależy. Jak więc dokonać dobrego wyboru przy zakupie telefonu dla dziecka?


Na początku należy rozważyć cenę nowego telefonu. Nie powinien on być zbyt drogi, gdyż znając naturę dziecka trzeba liczyć się z możliwością zgubienia jej. Dlatego też bardziej korzystny będzie telefon na kartę niż na abonament. Unikniemy wtedy opłat, które nabije nam na komórce złodziej. Należy przy zakupie zwrócić także uwagę na sieć, do której dziecko będzie przynależało. Najlepsza będzie sieć, w której dziecko ma najwięcej znajomych, by móc zaoszczędzić niepotrzebne wydatki.

Pociechy będą też zapewne spędzały czas na telefonicznych gierkach. Ich ilość oraz atrakcyjność może zależeć od rodzica. Nie muszą to być ani bijatyki ani strzelanki ani też gra tetris. Mogą to być gry edukacyjne, np. szlifujące słownictwo z języka angielskiego. Wiele atrakcyjnych gier proponują ostatnio telefony dotykowe, gdzie gry nie wymagają używania klawiszy i są wrażliwe na ruch.
Dodatkowym elementem dydaktycznym może być zastosowanie baterii słonecznej. Jest to ekologiczne, ponieważ telefon nie wymaga podłączania do prądu.

Po zakupieniu już odpowiedniego telefonu, trzeba pamiętać o kontrolowaniu dziecka, a konkretniej tego jak korzysta z telefonu. Ważne jest tutaj przestrzeganie dziecka przed odpisywaniem na zawarte w SMS'ach reklamy, które często nie należą do tanich.

Mam nadzieję, że opisane powyżej wskazówki pomogą rodzicom w dokonaniu dobrego zakupu i telefon komórkowy będzie należycie służył ich pociechom.

piątek, 4 marca 2011

Media a rozwój moralny dziecka

Nie da się ukryć, że media stanowią ważną, a czasami nieodzowną, część naszego życia. Niejednokrotnie stają się dla nas inspiracją do zmian czy też do chwili refleksji nad otaczającym nas światem. Jedynym problemem jest fakt, iż wiele stron czy też programów jest niedostosowanych i nieodpowiednich dla dzieci, zatem jak chronić nasze pociechy?

Musimy przyznać, że mimo wielu przydatnych, edukacyjnych stron, które zamieszczane są w  Internecie, znajdują się również takie, które negatywnie mogą wpłynąć na rozwój dziecka. Myślimy tutaj głównie o stronach, które zawierają sceny przemocy, jak i okrucieństwa. Może to być również filmik, który przedstawia znęcanie się nad zwierzętami, a który część użytkowników uważa za zabawny.
Warto zauważyć, że obserwowana przemoc (w Internecie czy też telewizji) w znacznym stopniu wpływa na agresywne wzorce u dzieci i młodzieży. Cenną informacją jest fakt, iż dziecko nie rodzi się z odpowiednimi umiejętnościami poznawczymi, lecz nabywa je z czasem. Dzieje się tak, kiedy dziecko obserwuje otaczającą go rzeczywistość, zaczyna przejmować pewne wzorce i internalizuje normy społeczne. Z czasem dzieci uczą się rozpoznawać własne uczucia, aby następnie móc odpowiednio reagować na uczucia innych.
Uważamy, że w znacznym stopniu obserwacja negatywnych zachowań może wpłynąć na nieprawidłowy rozwój jednostki. Dziecko może uważać, że wszechobecna przemoc jest czymś naturalnym. prawidłowym. U dzieci nastąpić może desensytyzacja, czyli uniewrażliwienie. Chodzi tutaj o uniewrażliwienie na cierpienie innych, co może być wywołane oglądaniem zbyt wielu brutalnych scen.
Naszym zadaniem jest przedstawienie zagrożeń jakie niosą za sobą media, ale jednakże nie chciałybyśmy pokazywać ich jedynie w złym świetle. Proponujemy rodzicom, aby poszukiwali ciekawych i pouczających stron w Internecie, czy też programów telewizyjnych. Warto kontrolować co robi nasza pociecha oraz przedstawić jej negatywny obraz przemocy i próbować wykształcić krytycyzm wobec oglądanych programów. 

źródło: http://www.edukatormedialny.pl/2011/02/wpyw-mediow-na-rozwoj-moralny-dziecka.html

wtorek, 1 marca 2011

Pozytywne strony gier internetowych


Gry internetowe poza wadami mają równiez zalety. Obecnie prawie każde dziecko spędza część swojego wolnego czasu przed komputerem. Jednak czy gry internetowe mogą mieć dobry wpływ na rozwój dziecka?

Przeglądając internetowe strony jak: jeja.pl, poszkole.pl, wyspagier.pl znalazłam wiele gier edukacyjnych oraz zręcznościowych. Oba typy gier wspomagają kształcenie dzieci. Pierwszy typ uczy w formie zabawy, między innymi cyferek, alfabetu, nowych pojęć z zakresu środowiska. Drugi typ polega bardziej na zabawie niż edukacji, jednak zabawa ta rozwija myślenie dziecka, uczy domowych obowiązków. Dziecko staje się bardziej kreatywne, rozwija się jego kojarzenie, refleks.
Ważną zaletą jest też poznawanie nowych słówek w języku angielskim. Część gier jest właśnie w tym języku. Dzieci, więc nieświadomie uczą się i zwiększają swój zasób słownictwa.
Należy propagować gry edukacyjne, gdyż nie są one tylko sposobem na zabicie nudy, ale także sposobem na rozwój.

źródło:http://www.domowyprzedszkolak.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=52;template=przedszkolna

wtorek, 22 lutego 2011

Uzależnieni od gier

Media coraz częściej alarmują, że wzrasta procent dzieci i młodzieży uzależnionych od gier komputerowych. Zarówno rodzice jak i część nauczycieli nie radzi sobie z tym zjawiskiem. Dzieci stają się coraz bardziej agresywne i brutalne. Sceny z gier komputerowych zaczynają wcielać w prawdziwe życie. Czy naprawdę jesteśmy bezsilni?

  
Coraz częściej spotykamy się z opinią, że młody człowiek, który korzysta z zasobów internetu, po pewnym czasie w znacznym stopniu zainteresowany jest grami komputerowymi. Musimy zgodzić się z tym stwierdzeniem. Zauważamy ten fakt zarówno wśród naszej grupy rówieśniczej, znamy także historie, w których gra komputerowa stała się ważniejsza niż rodzina. Jak jest jednak rzeczywiście? Ile osób jest uzależnionych od gier? Co powinien robić rodzic w takiej sytuacji? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie poniżej.
 Zgodnie z wynikami badań opublikowanymi w piśmie "Pediatrics" wydawanym przez Amerykańską Akademię Pediatrii blisko 9-12% chłopców i 3-5% dziewczynek uzależnionych jest od gier komputerowych. Jakiej tematyki one dotyczą? Przede wszystkim chodzi o gry, w których motywem przewodnim jest obrona przed wrogiem i unicestwienie go. Określa się, że co dziesiąte dziecko ma problemy wynikające ze zbyt długiego przesiadywania przed komputerem (badania prowadzone na trzytysięcznej grupie uczniów z Singapuru). Długie przesiadywanie przed komputerem może przyczyniać się do zaniedbania rodzinnych obowiązków, jak i tych szkolnych. Dziecko może mieć problemy w grupie rówieśniczej, które mogą objawiać się tym, że dziecko nie chce nawiązywać kontaktów lub też wciąga w to innych.Dr Dauglas A. Gentile z Uniwersytetu Stanowego Iowa stwierdził, że "Gdy dzieci uzależniają się od gier komputerowych, nasilają się u nich objawy depresji, lęku i fobii społecznych, a ich oceny stają się gorsze."
 Nasuwa się tutaj zasadnicze pytanie, co powinien rodzic w takiej sytuacji? Naszym zdaniem powinien należy zainteresować dziecko aktywnością fizyczną, spędzać z nim więcej czasu, rozmawiać o jego problemach oraz sprawić pociechom ciekawe gry edukacyjne zamiast tych brutalnych.
źródło: http://szkola.wp.pl/kat,121278,title,Zrowie-psychiczne-uczniow-zagrozone,wid,13048155,wiadomosc.html