Zgodnie z doniesieniami "Gazety Wyborczej" Rząd planuje wydać miliard złotych na netbooki dla pierwszoklasistów. Zastanówmy się czy będzie to milowy krok w naszej edukacji czy też kolejna klęska systemu szkolnictwa polskiego.
Po pierwsze zauważmy, że owe laptopy mają kosztować około 400zł. W takim razie jak taki sprzęt ma poprawnie funkcjonować? Czy jest to w ogóle możliwe? A może to rodzice będą musieli płacić za dodatkowe aplikacje? Najlepszym przykładem na to, że pomysł wydaje się niewłaściwy lub też mało dopracowany stanowią liczne pytania,które (już w tej części posta) pozostają ciągle bez wyjaśnienia. Uważamy, że takie laptopy będą bardzo często narażone na różnego rodzaju usterki. Nie wyobrażamy sobie tego, że nauczyciel prowadzący będzie musiał praktycznie co lekcje naprawiać sprzęty uczniów. Ciekawe jesteśmy czy nauczyciele będą posiadali wiedzę niezbędną do korzystania z aplikacji oraz czy w razie potrzeby będą potrafili odpowiedzieć na pytania z zakresu informatyki.
Kolejna kwestia związana jest z tym, w jaki sposób dzieci będą korzystały z laptopów. Czy w razie jakiejś nudnej lekcji, siedząc z tyłu klasy, uruchomią gry i będą tylko udawali, że pracują? Zauważmy dodatkowo, że pierwszoklasiści są zazwyczaj bardzo żywymi dziećmi. Wątpimy w to, że taki laptop nie ulegnie usterce, kiedy dziecko przewróci się (i za chwilę znowu pobiegnie z tornistrem, aby bawić się z kolegami) lub też kiedy będzie spożywało nad nim posiłki (zwłaszcza napoje).
Niewątpliwie dziecko w pierwszej klasie doskonali lub też nabywa zdolność pisania. Dopiero niedawno poznało alfabet, a już ma używać klawiatury. Nauka pisania nie służy tylko nauce samej w sobie, ale także rozwojowi manualnemu. Dziecko ćwiczy swoje zdolności, swoją mocniejszą rękę, w zależności od tego czy jest prawo czy leworęczne. Rozwija to też jedną z półkul mózgu! Jest to jeden z ważniejszych okresów w rozwoju dziecka, potem będzie już za późno. Owszem powinno się ono oswajać z klawiaturą, ale nie powinno to być głównym celem nauki w szkole. Siedzenie przed ekranem i stukanie w klawisze na pewno nie będzie dobrym sposobem na edukację. Nie można pozwolić by dzieci stały się dysgrafikami z powodu zaniedbywania pisania ręcznego.
Ważną sprawą, na którą należy zwrócić uwagę jest również to, że dzieci skupiają się wyłącznie na swoich laptopach. Staną się indywidualistami. Nie będzie miejsca na kontakty z rówieśnikami, dopiero podczas przerwy. A gdzie miejsce na prace zespołowe? Na pomoc koledze w ławce? Dzieci zamkną się we własnym świecie z własnym laptopem, a przecież nie na tym polega edukacja. W szkole podstawowej uczniowie mają uczyć się pracy w grupach, rozwiązywania konfliktów, nawiązywania znajomości. Liczy się i komunikacja werbalna i komunikacja niewerbalna. Jednak przy korzystaniu z laptopów, oba te sposoby komunikowania się mogą ograniczyć się do minimum.
Rząd w swoich planach nie określa również celów, do jakich będą służyły wspomniane wyżej laptopy. Nie wiadomo czy na mini ekranach będzie przedstawiona cała 45 minutowa lekcja czy mają one służyć tylko przy konkretnych ćwiczeniach albo może będą przedstawiały zdjęcia, mapy bądź rekwizyty, których szkoła nie zapewnia. Nie znamy konkretnych planów Rządu, nie możemy więc stwierdząc w większej mierze o pożyteczności tego pomysłu.
Ocenę pomysłu Rządu pozostawiamy Wam, czytelnikom. Sami napiszcie, co sądzicie na ten temat.
Według mnie pomysł jest bardzo zły. Nie wyobrażam sobie jak takie małe dzieci miałyby siedzieć cały dzień przed laptopem. W dzisiejszych czasach dzieci i tak dużo czasu spędzają przed komputerem, prawie wszystkie dzieci wolą komputer niż wyjście na dwór i wspaniałą zabawę na świeżym powietrzu, dlatego uważam, że szkoła nie powinna zachęcać dzieci do tak częstego korzystania z komputera. Szkoła powinna przede wszystkim zachęcać dzieci do aktywnego spędzania czasu, a ten pomysł na pewno w tym nie pomoże.
OdpowiedzUsuńPatrycja P.
Uważam, że pomysł zastąpienia podręczników laptopami nie jest dobrym pomysłem. Tak jak napisałyście dziecko w okresie szkoły podstawowej jest pełne energii i żywiołowe dlatego też często tornister będzie lądował na ziemi. Zgadzam się z Wami, że dziecko będzie indywidualizowało się, a przecież to najczęściej już w pierwszych latach nauki zawiera się przyjaźnie. Myślę, że komputer może częściowo być dobrą pomocą w nauce, a i tak warto zostać przy tradycyjnych metodach. Zajęcia przy komputerze mogą być wykonywane w domu.
OdpowiedzUsuńAnia K.